Gen. Skrzypczak: Rosjanie spowolnili Ukraińców o 8-10 dni
We wtorek wybuchła ogromna zapora na rzece Dniepr. Władze w Kijowie uważają, że tamę w Nowej Kachowce wysadzili Rosjanie. Natomiast rosyjscy urzędnicy przedstawiają sprzeczne relacje – niektórzy twierdzą, że zapora została zniszczona przez ukraiński ostrzał, a inni, że zawaliła się z powodu wcześniejszych uszkodzeń.
Tama o wysokości 30 m i długości 3,2 km została zbudowana w 1956 r. jako część elektrowni wodnej Kachowka. Znajdujący się przy niej Zbiornik Kachowski zaopatruje w wodę anektowany przez Rosję Półwysep Krymski oraz elektrownię jądrową w Zaporożu, która również jest pod kontrolą sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Władze państwowe Ukrainy reagują
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zarządził ewakuację i zaopatrzenie w wodę pitną wszystkich miast i wsi wokół Zbiornika Kachowskiego.
Natomiast ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało do pilnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, a także zażądało nowych sankcji na Rosję od G7 i Unii Europejskiej, ze szczególnym uwzględnieniem rosyjskiego przemysłu rakietowego i sektora nuklearnego.
"Ta groźba wisiała w powietrzu"
W rozmowie z portalem Interia.pl gen. Waldemar Skrzypczak przypomniał, że już ponad rok temu Rosjanie po raz pierwszy zagrozili wysadzeniem tamy na Dnieprze. – Ta groźba cały czas wisiała w powietrzu i Ukraińcy mieli tego świadomość – podkreślił.
– Podnosząc nurt wody, Rosjanie na kilka dni – 8-10 dni – uniemożliwili wojskom ukraińskim działania wielkoskalowe na tym odcinku. Powodem jest zbyt wysoki i szybki nurt rzeki, który uniemożliwia przetransportowanie sprzętu ciężkiego. W ten sposób Rosjanie skutecznie skracają sobie front obrony, bo nie muszą już angażować się na tym odcinku. Mogą skupić się na tym, co się dzieje na odcinku południowym czy wschodnim – powiedział były dowódca Wojsk Lądowych RP.